Ogromnie was przepraszam, nie wiem co powiedzieć. Po prostu zaniedbałam bloga. Ostatnio założyłam nowego z opowiadaniem. Moim zdaniem trochę lepszy i mam postanowienie co do niego. Piszę dwa rozdziały do przodu, tzn. na blogu widzicie jeden a tak naprawdę w komputerze mam już trzy. Także nawet jak nie mam czasu na dodanie nowego rozdziału dodaję jeden ze schowka. Mam nadzieję, że ta metoda się sprawdzi i nie zawiodę was nigdy więcej.
Jak wiecie komentarze mnie motywują, więc bardzo o nie proszę :)
http://love-and-medical-studies.blogspot.com/
Life is not a fable ♥
poniedziałek, 15 lipca 2013
sobota, 13 kwietnia 2013
Zawieszenie :(
Zawieszam bloga, co prawda nie na długo. Postaram się tutaj wejść w weekend majowy, bo wtedy będę miała czas. Jak na razie jest źle :< Długo siedzę w szkole, a jak przyjdzie czas wolny to okazuje się, że muszę jeszcze napisać wypracowanie albo zrobić zadania z chemii.
Przepraszam was, że znowu taka przerwa się szykuje, ale po prostu nie wyrabiam się z nauką, a teraz muszę podciągać średnią, bo jak narazie waha się w okolicach 4.20. No niestety, zaniedbałam to ;(
Przepraszam was, że znowu taka przerwa się szykuje, ale po prostu nie wyrabiam się z nauką, a teraz muszę podciągać średnią, bo jak narazie waha się w okolicach 4.20. No niestety, zaniedbałam to ;(
sobota, 6 kwietnia 2013
Rozdział 7
Dziękuję wam za te wszystkie miłe komentarze. Dzięki nim udało mi się jeszcze dziś stworzyć rozdział.
Nie przedłużam i zapraszam do czytania.
Nie przedłużam i zapraszam do czytania.
*
Gra się
zaczęła. Kate wzięła do ręki butelkę i energicznym ruchem zakręciła nią
pomiędzy nami.
Po
wszystkich obrotach butelka zatrzymała się wskazując na Jasona. Na twarzy
przyjaciółki widniał mało dostrzegalny rumieniec. Lekko się uśmiechnęła i po
chwili można było usłyszeć pytanie, które padło z jej ust:
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda. – bez żadnego namysły
rzucił Jason.
- Miałeś kiedyś dziewczynę? –
Kate tak samo, bez namysłu zdała pytanie.
- Miałem i mam. – Odpowiedział chłopak,
a w oczach rudowłosej widać było rozczarowanie, rezygnację.
Kolej była
na Jasona. Zakręcił butelką i padło na mnie.
- Wyzwanie. – rzuciłam. Wszyscy
spojrzeli na mnie jakbym była co najmniej nienormalna. Ale chyba trzeba kiedyś
to powiedzieć. Nie ukrywam, że przeszedł mnie dreszczyk w tamtym momencie. Nie
znałam Jasona i nie wiedziałam co mógłby wymyśleć.
- Pocałuj Setha. – zabrzmiał mi
w uszach jego głos. Po kilku sekundach dotarło do mnie, co powiedział. Seth był
też trochę zmieszany, chyba nie spodziewał się tego po swoim przyjacielu.
- Co? – zapytałam niedowierzając.
- Pocałuj Setha. – powtórzył.
Nagle rozległo
się pukanie do drzwi. Popatrzeliśmy po sobie.
- Ludzie, dwudziesta druga,
cisza nocna. – krzyknęła Kate, jak najszybciej wpychając chłopaków do szafy.
Drzwi
otworzyły się, a w progu stanęła wychowawczyni.
- A co wy, dziewczyny, jeszcze
nie w łóżkach? Proszę szybko pod kołdry. – zwróciła się do mnie i rudowłosej
jak do przedszkolaków.
- Już, już. – odezwała się Kate
czekając z niecierpliwością na to, aż wychowawca opuści pokój.
Drzwi się
powoli zamknęły, a Seth z Jasonem wypadli z szafy.
- Dobra, chyba musimy skończyć
zabawę. Zaraz pójdzie do waszego pokoju i trochę się zdziwi nie widząc tam
nikogo. – oznajmiłam. Pewnie nie była to tylko troska o chłopaków, ale chciałam
też uniknąć pocałunku z brunetem.
- Dokończymy to kiedy indziej –
zmierzył mnie wzrokiem Jason, zabierając butelkę ze sobą.
Kiedy drzwi
za nimi się zamknęły, od razu pobiegłam przekręcić klucz w zamku.
***
- Vick, wstawaj. Vick! –
otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącą nade mną przyjaciółkę machającą ręką i
krzyczącą na mnie. Nie wiem dlaczego, ale jak późno Kate by nie zasnęła i tak
wstaje wcześnie. Ja z natury jestem śpiochem i zazdroszczę jej tego wstawania.
- Dlaczego mnie budzisz, człowieku?!
Jest siódma rano. – mruknęłam.
- Myślałam, że chcesz jak
najszybciej zobaczyć co dostałaś.
- Dostałam? – zapytałam nieco
bardziej przebudzona.
- Tak, ty! Ta daaa ! – rudowłosa
wyciągnęła zza pleców bukiet kwiatów.
Trochę byłam
zdziwiona, ale czego oczekiwać od przed sekundą obudzonej osoby?
- Myślisz, że to od Setha? –
rzuciła przyjaciółka.
- Od Setha? Jak to się tu w
ogóle dostało? – zapytałam, podnosząc się na łóżku. Byłam trochę nieprzytomna.
Musiałam jak najszybciej ustalić pewne fakty.
- Nie mam fioletowego pojęcia.
- Nie ma żadnego liściku? –
zapytałam.
- Nie znalazłam. Od kogo to może
być jak nie od Setha? To musi być od niego. – naciskała rudowłosa.
Liściku nie
znalazłam, ale zastanawiało mnie to, jak ten ktoś się tu dostał. Byłam pewna,
że wieczorem zamknęłam drzwi na klucz. Może jednak zapomniałam?
Postanowiłam
zająć się tym po śniadaniu. Spałabym jeszcze pół godziny, gdyby nie te kwiaty.
Ale jak już się przebudziłam, to wstałam. Wyjęłam ze swojej walizki ubrania i
ruszyłam do łazienki.
Po porannej
toalecie miałam jeszcze dwadzieścia minut do posiłku.
- Czy to przypadkiem nie mój
top? – zdziwiona zapytałam przyjaciółki. Dopiero teraz zorientowałam się, że ma
na sobie moją bluzkę.
- Nie maiłam co założyć do
czerwonych spodni. Pożyczyłam. – rzuciła, udając, że czegoś zawzięcie szuka w
torbie. Nie zawracałam sobie nią głowy. Wróciłam myślami do kwiatów. Przeszła
mi przez głowę myśl, że dostawca kwiatów musiał mieć klucz do naszego pokoju.
Spojrzałam jeszcze raz na przesyłkę. Kwiaty opakowane w połowie w zielony
materiał i kartka przyklejona do niego z napisem „Dla Victorii”. Charakter
pisma był mi skądś znany, ale zupełnie nie miałam pojęcia skąd.
***
Zeszłyśmy na
stołówkę, gdzie nie było jeszcze dużo osób. Zrobiłam sobie Müsli z jogurtem i
do tego banan i herbata. Zajęłyśmy z Kate miejsce przy „naszym” stoliku.
Chłopaków jeszcze nie było.
Po chwili
jednak się zjawili z tackami i usiedli.
- Jak tam noc? – odezwał się
Jason.
Przyjaciółka
od razu rozkręciła rozmowę i już nie można było im przeszkadzać. Seth zajął się
jedzenie i nic nie powiedział. Postanowiłam też nie zaczynać rozmowy.
Nagle do
głowy wpadł mi pewien pomysł. Nie był on najmądrzejszy, ale mógł wypalić.
Może gdybym
poprosiła bruneta o napisanie czegoś, zobaczyłabym jego pismo. Mogłabym chociaż
ustalić, czy kwiaty to jego sprawka.
piątek, 22 marca 2013
Rozdział 6
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba :D Moje postanowienie: dodawać rozdziały najrzadziej raz w tygodniu. Mam nadzieję, że się uda :*
*
Stanęłyśmy z
Kate przed drzwiami pokoju, który nam przydzielono z numerem 107. Otworzyłam
kluczem ten ciężki kawał drewna. Uchylił się głośno skrzypiąc. Pchnęłam dłonią
drzewo, żeby móc wejść do pokoju z torbami. Ściany pomieszczenia były koloru
żółtego, meble dosyć stare, ale przynajmniej szafki nie skrzypiały tak samo jak
drzwi.
- Aaaa! O fuuu! – przyjaciółka wydała
z siebie takie oto odgłosy.
Oderwałam
się od wyglądania przez okno, nie, to był raczej lufcik i podeszłam do szafy
przy której stała rudowłosa i spojrzałam na obiekt jej dziwnych dźwięków. W
kącie była pajęczyna, a na niej dwa ogromne pająki. Ciarki mnie przeszły. Nie
bałam się pająków, ale te były na tyle obleśne, żeby zapoczątkować u mnie
arachnofobię*. Nie miałam ochoty się przyczyniać do ich zabicia z jednego
powodu: żeby ich nie dotykać, ale z drugiej strony jakbym je tu zostawiła, to
kto wie, co by nam zrobiły w nocy…musiałam się ich pozbyć. Sięgnęłam po
szczotkę, która była oparta o ścianę przy szafie.
- Chyba dobrze wiedzieli, że
będziemy tego potrzebować. – mruknęła Kate nadal spanikowana.
Podczas, gdy
zabijałam pajęczaki, drzwi do pokoju lekko się uchyliły, a później do środka
wpadł Seth.
- Dlaczego wchodząc do pokoju
widzę ciebie ze szczotką? – zapytał mnie z rozbawieniem chłopak.
- Pozbywa się zła. – rzuciła przyjaciółka
siedząc na łóżku i z obrzydzeniem przyglądając się stworzeniom.
- Co? – nadal śmiejąc się z nas
brunet doskoczył obok mnie i spojrzał na „zawartość” szafy. Przejął ode mnie
broń na pająki i jednym ruchem ręki nałożył je na szczotkę, a następnie
wyrzucił przez „lufcik”.
Obie
przypatrywałyśmy się temu zdarzeniu.
- No co? One też mają prawo do
życia. – przemówił Seth, kierując się w stronę drzwi.
- Czekaj – rzuciłam – dzięki za „to”
– dodałam wskazując palcem na „okno”.
- Nie ma za co. – uśmiechnął się
czarująco – Obiad w stołówce na was czeka. – przytaknęłam tylko głową.
Seth
wyszedł, a Kate nabrała powietrza, żeby coś powiedzieć, ale w porę jej
przeszkodziłam. Nie miałam zamiaru wysłuchiwać teraz jej pouczeń i pytań.
- Idziesz na obiad?
Przyjaciółka
skinęła głową i wyszłyśmy z pokoju, zamykając drzwi na klucz.
***
Stołówka była już przepełniona
ludźmi. Szczerze mówiąc znałam jedynie połowę z nich, a przecież była tu tylko nasza
szkoła. Stoliki przeważnie były czteroosobowe, a na środku pomieszczenia stał
wielki stół szwedzki przykryty białym obrusem.
Obie
ruszyłyśmy w jego stronę. Kiedy już sobie nałożyłyśmy na talerze jedzenie
szukałyśmy jakiegoś stolika, gdzie były wolne dwa miejsca. No i znalazłyśmy. W
kącie sali stał stolik, o dziwo pusty.
- Można się dosiąść? – zapytał Seth
podchodząc do nas z jakimś chłopakiem o blond włosach. Obaj trzymali tacki z
jedzeniem.
- Pewnie. – rzuciłam uśmiechając
się do Setha i kolegi.
- Jestem Jason, miło mi was
wreszcie poznać. – powiedział, na co odpowiedziałam mu wielkimi oczami. „Wreszcie”
?
- Victoria, ale mów mi Vicky. –
rzuciłam z uśmiechem.
- A ja Kate, nam też miło cię
poznać Jason. – dodała rudowłosa. W tym momencie Seth zaczął rozmowę.
- A więc Vicky, nie spodziewałem
się, że pojedziesz.
- Ja też nie. Zostałam
namówiona, za to nie spodziewałam się, że ty pojedziesz. – odezwałam się pijąc
kompot.
- Taa, długa historia.
- Nie szkodzi, mam czas. –
uśmiechnęłam się.
- Innym razem. – zbył mnie,
karcąc chyba samego siebie, że tak zaczął rozmowę. Nie wiedziałam tylko
dlaczego. Co może być tajemnicą w tym, że przyjechał na obóz? On ma
zdecydowanie za dużo tych tajemnic.
Dokończyliśmy
obiad w ciszy.
- Tutaj macie plan jutrzejszego
dnia, obozowicze. – powiedziała, wychowawczyni podchodząc do naszego stolika.
Rozdała wszystkim małe karteczki.
„8:30 – śniadanie.
10:00
– wyjazd na stok.
15:00
– powrót na obiad.
16:00
– wyjście do centrum.
18:00
– powrót i czas wolny.
20:00
– kolacja.”
Plan nie był
taki zły. Najbardziej zaniepokoiło mnie to, że na stoku spędzimy aż pięć
godzin. To będzie ciężkie, najwyżej usiądę w jakiejś knajpce i napiję się
czegoś ciepłego, czekając do piętnastej. Będę zjeżdżała na nartach, ale na
pewno nie tak długo. Po obiedzie wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Mieliśmy
iść jeszcze na miasto, ale poszłam tylko część obozowiczów. My woleliśmy
przesiedzieć ten wieczór w pokojach.
***
Weszłam do
pokoju, w którym już siedziała Kate. Rozpakowałam swoją kosmetyczkę w łazience.
Swoją drogą łazienka była dożo lepiej urządzona niż sam pokój. Później wyjęłam
z walizki książkę i rzuciłam się na swoje łóżko z zamiarem spędzenia tego
wieczoru tylko z nią. Niestety już po dwóch minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
Rudowłosa, która wtedy wypakowywała kosmetyczkę krzyknęła:
- Proszę !!!
- Czy wy właśnie siedzicie w
pokoju, kiedy mamy czas wolny? – zapytał Seth wchodząc do pokoju.
- Myślałam, że na tym właśnie
polega czas wolny. – mruknęłam podnosząc
się z łóżka.
- Nie do końca o to mi chodziło.
– spojrzałam na niego wyczekująco.
- Co proponujesz? – rzuciłam
widząc, że sam nie odpowie.
- Butelkę!
- Dobry pomysł, Vick, nie masz
wyjścia przykro mi. – w głosie przyjaciółki z daleka dało się wyczuć bijący od
niej entuzjazm.
- A mi nie, macie może butelkę? –
rzuciłam odkładając książkę.
- Ta daaa! – Zza drzwi wyłonił
się Jason ze szklaną butelką po wódce. Nie chciałam wiedzieć skąd ją ma.
Usiedliśmy
we czwórkę na ziemi i zaczęliśmy grę. Jako pierwsza kręciła Kate.
niedziela, 10 marca 2013
Rozdział 5
Piszę kolejny rozdział, bo przecież obiecałam, a kolejnej obietnicy nie mogę złamać. Może trochę krótki, ale zależało mi, żeby dzisiaj to dodać o przyzwoitej godzinie. Rozdzialik jeszcze ciepły, więc zapraszam do czytania i komentowania ♥
*
Stałam na
korytarzu szkoły i wpatrywałam się w wielki czerwony napis „OGŁOSZENIE”. Tak
właściwie przyglądałam się temu co zostało wywieszone pod napisem: „Z radością informujemy uczniów naszej
szkoły, że 14-19.12.2012r odbędzie się
wyjazd na narty…”
No tak,
dzisiaj pierwszy raz spadł śnieg, co rzadko zdarza się na Florydzie i chcieli
to jakoś wykorzystać. Szczególnie się tym nie przejęłam, bo nie brałam pod
uwagę opcji mojego wyjazdu.
- Jedziesz? – przede mną nie
wiadomo skąd wyrosła postać imieniem Kate i wyskoczyła z pytaniem.
- Raczej nie, a ty?
- Vic, Vic, Vic! – zaczęła
skakać dookoła mnie z entuzjazmem prosząc mnie o to, bym jednak zmieniła
zdanie.
No i właśnie
tym sposobem zostałam uproszona o udanie się na obóz. Naiwna Victoria, jedyne
określenie mojej osoby, które mi w tym momencie przychodziło do głowy. Czego
nie robi się dla przyjaciółki…
Lekcje
minęły zadziwiająco szybko. W szkole nie było Setha, co oczywiście nie jest
dziwne. Zawsze zastanawiałam się czemu tak naprawdę nie uczęszcza tu za często.
Niestety nie miałam logicznego wytłumaczenia. Mógł przecież ciężko chorować,
ale nie wiedzieć dlaczego nie mieściło mi się to w głowie.
***
Niedziela
wieczór…uznałam, że należałoby się spakować na jutrzejszy wyjazd. Tak…moja
ostateczna decyzja brzmi: tak. Jeszcze wczoraj byłam święcie przekonana, że nie
ruszam się spod cieplutkiej kołderki przez cały tydzień, ale kiedy dzisiaj
usłyszałam przepełniony radością głos Kate w słuchawce telefonu…po prostu nie
mogłam, musiałam się zdecydować.
Wygrzebałam
z wielkiego pudła na strychu moją dużą czarną walizkę i przetransportowałam ją
do mojego pokoju, w którym panował absolutny porządek (w piątek po szkole
naszła mnie ochota na zajęcie się czymś i ostatecznie stanęło na sprzątnięciu
pokoju). Do czarnej skrzynki wpakowałam wszystkie niezbędne i potrzebne rzeczy,
które sobie wcześniej przygotowałam. Później pobiegłam pod prysznic, by się
wcześniej położyć spać. A co za tym idzie dłużej przebywać w moim łóżku.
***
- Poprosiłam Setha, żeby zajął
nam miejsca – rzuciła Kate, przeciskając się między siedzeniami w autokarze.
- Co? Seth też jedzie? –
otworzyłam szerzej oczy i spojrzałam na przyjaciółkę, która się do mnie
odwróciła. Dopiero po jakimś czasie od słów Kate dotarło do mnie co tak
naprawdę one oznaczały. Seth jechał na obóz. Miesiącami nie ma go w szkole,
właściwie to był tylko raz na lekcjach, a teraz nagle wybiera się na szkolny
wyjazd. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale na pewno coś knuł.
- Siema, Vic – krzyknął chłopak,
widząc mnie na horyzoncie. Od kiedy mówi do mnie Vic? Nie, chwila, od kiedy on
cokolwiek do mnie mówi. Byłam pewna, że ten wyjazd nie będzie taki, jakiego
sobie wyobrażałam.
- Hej. – warknęłam i opadłam na
siedzenie obok mojej przyjaciółki, przed Sethem.
***
Całą drogę z
Kate gadałyśmy, Seth nas nie zaczepiał, ani nic. Droga była fajna, jak to
zawsze a autokarze z ciekawymi ludźmi. Amy razem z Sophie siedziały na początku
pojazdu, więc nie było większych szans na dostanie się do nich. Kierowca od
razu się denerwował jak kogoś zobaczył przechadzającego się po autokarze, ale
to zrozumiałe.
Zatrzymaliśmy
się przed dość dużym budynkiem, który okazał się naszym hotelem. Wysiedliśmy z
pojazdu i otrzymaliśmy swoje bagaże. Ruszyłam w kierunku budynku wraz z resztą
obozowiczów.
Chwilę potem
obok mnie znaleźli się Kate, Amy, Sophie i Seth.
- Są tylko dwuosobowe pokoje –
rzuciła Amy, razem z Kate spojrzałyśmy na siebie wymownie.
środa, 6 marca 2013
Przepraszam, przepraszam, przepraszam :(
Jejku, przepraszam was mocno za moją nieobecność. Możecie mi coś za to zrobić. Miałam tyle spraw na głowie, sprawdziany, kartkówki, prezentacje, wypracowania, prace domowe. Nie pamiętam już kiedy tak miałam...nigdy. A no i jeszcze oczywiście czas mi zajął mój ukochany serial - Pretty Little Liars. Po prostu nie mogłam się oderwać. Jeszcze muszę się uczyć do sprawdzianu z chemii, ale musiałam wam tu coś napisać, musiałam. Opowiadania dzisiaj nie będzie, bo mam do połowy. Postaram się wam go dać do przeczytania w weekend. Jeśli zapomnę, to nie wiem co sobie zrobię.
Jeszcze milion razy przepraszam i dziękuję wam za aż 1000 wejść. Mam dla was coś jeszcze, a mianowicie fanpage na facebook'u (oczywiście o Pretty Little Liars). Jak macie ochotę i też lubicie ten serial to zapraszam: http://www.facebook.com/pages/Nie-dosta%C5%82a%C5%9B-buziaka-na-dobranoc-Tu-jest-jeden-ode-mnie-Xoxo-A/166587816824102 .
Jeszcze milion razy przepraszam i dziękuję wam za aż 1000 wejść. Mam dla was coś jeszcze, a mianowicie fanpage na facebook'u (oczywiście o Pretty Little Liars). Jak macie ochotę i też lubicie ten serial to zapraszam: http://www.facebook.com/pages/Nie-dosta%C5%82a%C5%9B-buziaka-na-dobranoc-Tu-jest-jeden-ode-mnie-Xoxo-A/166587816824102 .
poniedziałek, 4 lutego 2013
Przerwa.
Z przykrością was informuję, że nie będzie mnie na blogu przez dwa lub nawet trzy tygodnie.
Wyjeżdżam na ferie i mam ogrom nauki, po prostu brak czasu.
Postaram się w wolnych chwilach coś naskrobać, może na wyjeździe? Kto wie?
Mimo wszystko na pewno wrócę tutaj z mnóstwem długich i bogatych w akcję oraz wątki miłosne rozdziałów jak poleciła mi czytelniczka opowiadania Bryndzaa :D
PS: Jak dotąd, mogę wam polecić zaobserwowanie mojego bloga. Możecie to zrobić klikając guzik "dołącz do tej witryny" po prawej stronie bloga tuż pod jego statystyką. Dzięki tym poczynaniom będziecie informowani o nowych postach.
Pozdrawiam i życzę miłych ferii, tym co je mają i co będą mięli, a tym, którym ferie się skończyły, życzę miłej nauki :)
Wyjeżdżam na ferie i mam ogrom nauki, po prostu brak czasu.
Postaram się w wolnych chwilach coś naskrobać, może na wyjeździe? Kto wie?
Mimo wszystko na pewno wrócę tutaj z mnóstwem długich i bogatych w akcję oraz wątki miłosne rozdziałów jak poleciła mi czytelniczka opowiadania Bryndzaa :D
PS: Jak dotąd, mogę wam polecić zaobserwowanie mojego bloga. Możecie to zrobić klikając guzik "dołącz do tej witryny" po prawej stronie bloga tuż pod jego statystyką. Dzięki tym poczynaniom będziecie informowani o nowych postach.
Pozdrawiam i życzę miłych ferii, tym co je mają i co będą mięli, a tym, którym ferie się skończyły, życzę miłej nauki :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)