piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 1


Siemka, ostatnio jakoś mnie wzięło na pisanie opowiadania i pomyślałam, że fajnie by było założyć bloga, żeby móc się z kimś nim podzielić, a przede wszystkim dla siebie. Więc serdecznie zapraszam was do czytania moich wypocin. Mam nadzieję, że się wam spodoba i będziecie czytać :D



-Victoria, śniadanie!- obudził mnie głos mamy oznajmiający mi, że to dziś jest ten dzień-rozpoczęcie roku szkolnego. Niechętnie wstałam, wyszczotkowałam zęby, zrobiłam porządek ze swoimi brązowymi lokami, sięgającymi mi za łopatki, założyłam na siebie czarną, średniej długości spódnicę, białą koszulę i na nią żakiet. Spojrzałam na zegar, była 8:20, a w szkole miałam być o 9:00. Świetnie! Szybko wrąbałam naleśniki-specjał mojej mamy.

***
Do szkoły doszłam w dwadzieścia minut. Miał to być mój pierwszy dzień w amerykańskiej szkole. Zawsze chodziłam do polskich szkół, bo tam się urodziłam. Mój tata jest z pochodzenia amerykaninem i stąd moje niepolskie imię. Ciągle wyjeżdża w delegacje, praktycznie nie bywa w domu. Mama zadecydowała, że tym razem pojedziemy z nim. Jesteśmy na Florydzie, w Ameryce Północnej. Kiedy byłam młodsza moi rodzice rozmawiali trochę po angielsku w domu i tak zaczęłam się edukować w tym kierunku i dzięki temu teraz płynnie umiem mówić w tym języku.
Przeszłam przez ogromne, szklane drzwi szkoły. Nie za bardzo wiedziałam gdzie odbywa się ta cała uroczystość. Korytarz główny był prawie pusty. Zauważyłam jedynie grupkę dziewczyn zawzięcie nad czymś dyskutujących, podeszłam do nich.
                -Hej, nie wiecie może, gdzie jest sala gimnastyczna?-zapytałam trójki dziewczyn.
                -Rozumiem, że ta, gdzie odbywa się rozpoczęcie roku. Chodź, zaprowadzę cię.-wyrwała rudowłosa dziewczyna, dając znać, że mam za nią pójść.
                -Jestem Kate-przerwała ciszę moja towarzyszka.
                -Victoria, mów mi Vicky-uśmiechnęłam się.
                -Sala jest korytarzem w prawo, ostatnie drzwi na lewo-poinstruowała mnie Kate.
                -Nie zostajesz?-zapytałam dziewczynę ze zdziwieniem, widząc, że zawraca.
                -Zaraz do ciebie dołączę, muszę jeszcze coś zrobić.-oznajmiła i pobiegła w odwrotną stronę niż ja.
Ruszyłam wskazaną przez nową koleżankę drogę i za chwilę znalazłam się w ogromnej sali gimnastycznej, już pełnej ludzi. Słyszałam już tylko przemówienie, jak mi się wydawało-dyrektorki. Szybko zajęłam miejsce w przedostatnim rzędzie krzeseł. Pomieszczenie było naprawdę wielkie, z białymi ścianami i oszklonym dachem.  Nie minęła minuta, a już na krzesło obok mnie opadła Kate.
                -Jak już się skończy, spotkajmy się przed salą gimnastyczną.-powiedziała moja koleżanka, wraz z końcem przemówienia pani dyrektor.
W odpowiedzi skinęłam tylko głową, bo nauczycielka z tyłu zmierzyła nas groźnym spojrzeniem.
Na koniec pewien nauczyciel oznajmił, że uczniowie pierwszych klas muszą zgłosić się do niego po plan lekcji oraz kluczyk do szafki. Wśród pierwszoklasistów m.in. znajdowałam się ja i Kate. Szybko załatwiłyśmy sprawę z nauczycielem. Jako, że poszłyśmy do nauczyciela razem, dostałyśmy kluczyki  do szafek obok siebie. W końcu, z trudem wyszłam z zatłoczonej sali, chwilę poczekałam na koleżankę i ruszyłyśmy w stronę dziedzińca szkoły.

***

Dziewczyna prowadziła mnie przez jakieś nieznane dla mnie tereny. Usiłowałam dowiedzieć się dokąd podążamy, zawsze odpowiedź brzmiała jednakowo.
                -Kate, czy możesz mi w końcu powiedzieć dokąd idziemy? Nie lubię niespodzianek.-chyba już setny raz zadałam to pytanie.
                -Zobaczysz.-A ona setny raz użyła takiej odpowiedzi.

***

Po pięciu minutach ciszy dotarłyśmy do celu, który stanowiła kawiarnia. Zamówiłam herbatę z cytryną, a moja towarzyszka cappuccino. Starałyśmy się nawzajem poznać. Dowiedziałam się, że Kate jest jedynaczką, tak samo jak ja i że mieszkała dwa lata w Polsce. Muszę przyznać, że nawet nieźle mówi po polsku. Dziewczyny które spotkałam stojące razem z rudowłosą nazywają się Amy i Sophie. Też chodzą do pierwszej klasy liceum. Podczas pobytu w kawiarni porównałyśmy swoje plany lekcji. Okazało się, że mamy razem biologię. Nawijałyśmy jeszcze dużo w drodze do mojego domu. Kate postanowiła mnie odprowadzić.

***

                -Jestem!-krzyknęłam zdejmując baleriny, które już nieźle mnie zdążyły obetrzeć w pięty.
                -Jak było? Chyba aż tak długo nie trwała uroczystość w szkole?-zapytała podejrzliwie mama, wychodząc z kuchni.
                -Byłam jeszcze na herbacie z Kate. Poznałam ją w szkole.-poinformowałam swoją rodzicielkę pospiesznie, w skróconej wersji. Powodem tego było moje zmęczenie.
                -Zaproś ją kiedyś do nas, chętnie ją poznam-dodała kobieta, z uśmiechem na twarzy wracając do kuchni.

Byłam zaskoczona kiedy sprawdziłam godzinę na telefonie. Na wyświetlaczu moim oczom ukazała się 20:01. Nie spodziewałam się, że tak długo byłam z Kate.
Poleciałam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Przed snem uświadomiłam sobie jak fajnie rozmawiało mi się z rudowłosą i ile mamy wspólnych tematów. Naprawdę ją polubiłam.