Siemka, ostatnio jakoś mnie wzięło na pisanie opowiadania i pomyślałam, że fajnie by było założyć bloga, żeby móc się z kimś nim podzielić, a przede wszystkim dla siebie. Więc serdecznie zapraszam was do czytania moich wypocin. Mam nadzieję, że się wam spodoba i będziecie czytać :D
-Victoria, śniadanie!- obudził
mnie głos mamy oznajmiający mi, że to dziś jest ten dzień-rozpoczęcie roku
szkolnego. Niechętnie wstałam, wyszczotkowałam zęby, zrobiłam porządek ze
swoimi brązowymi lokami, sięgającymi mi za łopatki, założyłam na siebie czarną,
średniej długości spódnicę, białą koszulę i na nią żakiet. Spojrzałam na zegar,
była 8:20, a w szkole miałam być o 9:00. Świetnie! Szybko wrąbałam naleśniki-specjał
mojej mamy.
***
Do szkoły doszłam w dwadzieścia minut. Miał to być mój
pierwszy dzień w amerykańskiej szkole. Zawsze chodziłam do polskich szkół, bo
tam się urodziłam. Mój tata jest z pochodzenia amerykaninem i stąd moje niepolskie
imię. Ciągle wyjeżdża w delegacje, praktycznie nie bywa w domu. Mama
zadecydowała, że tym razem pojedziemy z nim. Jesteśmy na Florydzie, w Ameryce Północnej.
Kiedy byłam młodsza moi rodzice rozmawiali trochę po angielsku w domu i tak
zaczęłam się edukować w tym kierunku i dzięki temu teraz płynnie umiem mówić w
tym języku.
Przeszłam
przez ogromne, szklane drzwi szkoły. Nie za bardzo wiedziałam gdzie odbywa się
ta cała uroczystość. Korytarz główny był prawie pusty. Zauważyłam jedynie grupkę
dziewczyn zawzięcie nad czymś dyskutujących, podeszłam do nich.
-Hej, nie wiecie może, gdzie
jest sala gimnastyczna?-zapytałam trójki dziewczyn.
-Rozumiem, że ta, gdzie odbywa
się rozpoczęcie roku. Chodź, zaprowadzę cię.-wyrwała rudowłosa dziewczyna,
dając znać, że mam za nią pójść.
-Jestem Kate-przerwała ciszę
moja towarzyszka.
-Victoria, mów mi
Vicky-uśmiechnęłam się.
-Sala jest korytarzem w prawo,
ostatnie drzwi na lewo-poinstruowała mnie Kate.
-Nie zostajesz?-zapytałam dziewczynę
ze zdziwieniem, widząc, że zawraca.
-Zaraz do ciebie dołączę, muszę jeszcze
coś zrobić.-oznajmiła i pobiegła w odwrotną stronę niż ja.
Ruszyłam
wskazaną przez nową koleżankę drogę i za chwilę znalazłam się w ogromnej sali
gimnastycznej, już pełnej ludzi. Słyszałam już tylko przemówienie, jak mi się
wydawało-dyrektorki. Szybko zajęłam miejsce w przedostatnim rzędzie krzeseł.
Pomieszczenie było naprawdę wielkie, z białymi ścianami i oszklonym dachem. Nie minęła minuta, a już na krzesło obok mnie
opadła Kate.
-Jak już się skończy, spotkajmy
się przed salą gimnastyczną.-powiedziała moja koleżanka, wraz z końcem
przemówienia pani dyrektor.
W odpowiedzi
skinęłam tylko głową, bo nauczycielka z tyłu zmierzyła nas groźnym spojrzeniem.
Na koniec
pewien nauczyciel oznajmił, że uczniowie pierwszych klas muszą zgłosić się do
niego po plan lekcji oraz kluczyk do szafki. Wśród pierwszoklasistów m.in.
znajdowałam się ja i Kate. Szybko załatwiłyśmy sprawę z nauczycielem. Jako, że
poszłyśmy do nauczyciela razem, dostałyśmy kluczyki do szafek obok siebie. W końcu, z trudem
wyszłam z zatłoczonej sali, chwilę poczekałam na koleżankę i ruszyłyśmy w stronę
dziedzińca szkoły.
***
Dziewczyna
prowadziła mnie przez jakieś nieznane dla mnie tereny. Usiłowałam dowiedzieć
się dokąd podążamy, zawsze odpowiedź brzmiała jednakowo.
-Kate, czy możesz mi w końcu
powiedzieć dokąd idziemy? Nie lubię niespodzianek.-chyba już setny raz zadałam
to pytanie.
-Zobaczysz.-A ona setny raz
użyła takiej odpowiedzi.
***
Po pięciu
minutach ciszy dotarłyśmy do celu, który stanowiła kawiarnia. Zamówiłam herbatę
z cytryną, a moja towarzyszka cappuccino. Starałyśmy się nawzajem poznać.
Dowiedziałam się, że Kate jest jedynaczką, tak samo jak ja i że mieszkała dwa
lata w Polsce. Muszę przyznać, że nawet nieźle mówi po polsku. Dziewczyny które
spotkałam stojące razem z rudowłosą nazywają się Amy i Sophie. Też chodzą do
pierwszej klasy liceum. Podczas pobytu w kawiarni porównałyśmy swoje plany lekcji.
Okazało się, że mamy razem biologię. Nawijałyśmy jeszcze
dużo w drodze do mojego domu. Kate postanowiła mnie odprowadzić.
***
-Jestem!-krzyknęłam zdejmując
baleriny, które już nieźle mnie zdążyły obetrzeć w pięty.
-Jak było? Chyba aż tak długo
nie trwała uroczystość w szkole?-zapytała podejrzliwie mama, wychodząc z
kuchni.
-Byłam jeszcze na herbacie z
Kate. Poznałam ją w szkole.-poinformowałam swoją rodzicielkę pospiesznie, w
skróconej wersji. Powodem tego było moje zmęczenie.
-Zaproś ją kiedyś do nas,
chętnie ją poznam-dodała kobieta, z uśmiechem na twarzy wracając do kuchni.
Byłam
zaskoczona kiedy sprawdziłam godzinę na telefonie. Na wyświetlaczu moim oczom
ukazała się 20:01. Nie spodziewałam się, że tak długo byłam z Kate.
Poleciałam
do łazienki, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Przed snem
uświadomiłam sobie jak fajnie rozmawiało mi się z rudowłosą i ile mamy
wspólnych tematów. Naprawdę ją polubiłam.