Nie przedłużam i zapraszam do czytania.
*
Gra się
zaczęła. Kate wzięła do ręki butelkę i energicznym ruchem zakręciła nią
pomiędzy nami.
Po
wszystkich obrotach butelka zatrzymała się wskazując na Jasona. Na twarzy
przyjaciółki widniał mało dostrzegalny rumieniec. Lekko się uśmiechnęła i po
chwili można było usłyszeć pytanie, które padło z jej ust:
- Prawda czy wyzwanie?
- Prawda. – bez żadnego namysły
rzucił Jason.
- Miałeś kiedyś dziewczynę? –
Kate tak samo, bez namysłu zdała pytanie.
- Miałem i mam. – Odpowiedział chłopak,
a w oczach rudowłosej widać było rozczarowanie, rezygnację.
Kolej była
na Jasona. Zakręcił butelką i padło na mnie.
- Wyzwanie. – rzuciłam. Wszyscy
spojrzeli na mnie jakbym była co najmniej nienormalna. Ale chyba trzeba kiedyś
to powiedzieć. Nie ukrywam, że przeszedł mnie dreszczyk w tamtym momencie. Nie
znałam Jasona i nie wiedziałam co mógłby wymyśleć.
- Pocałuj Setha. – zabrzmiał mi
w uszach jego głos. Po kilku sekundach dotarło do mnie, co powiedział. Seth był
też trochę zmieszany, chyba nie spodziewał się tego po swoim przyjacielu.
- Co? – zapytałam niedowierzając.
- Pocałuj Setha. – powtórzył.
Nagle rozległo
się pukanie do drzwi. Popatrzeliśmy po sobie.
- Ludzie, dwudziesta druga,
cisza nocna. – krzyknęła Kate, jak najszybciej wpychając chłopaków do szafy.
Drzwi
otworzyły się, a w progu stanęła wychowawczyni.
- A co wy, dziewczyny, jeszcze
nie w łóżkach? Proszę szybko pod kołdry. – zwróciła się do mnie i rudowłosej
jak do przedszkolaków.
- Już, już. – odezwała się Kate
czekając z niecierpliwością na to, aż wychowawca opuści pokój.
Drzwi się
powoli zamknęły, a Seth z Jasonem wypadli z szafy.
- Dobra, chyba musimy skończyć
zabawę. Zaraz pójdzie do waszego pokoju i trochę się zdziwi nie widząc tam
nikogo. – oznajmiłam. Pewnie nie była to tylko troska o chłopaków, ale chciałam
też uniknąć pocałunku z brunetem.
- Dokończymy to kiedy indziej –
zmierzył mnie wzrokiem Jason, zabierając butelkę ze sobą.
Kiedy drzwi
za nimi się zamknęły, od razu pobiegłam przekręcić klucz w zamku.
***
- Vick, wstawaj. Vick! –
otworzyłam oczy i zobaczyłam stojącą nade mną przyjaciółkę machającą ręką i
krzyczącą na mnie. Nie wiem dlaczego, ale jak późno Kate by nie zasnęła i tak
wstaje wcześnie. Ja z natury jestem śpiochem i zazdroszczę jej tego wstawania.
- Dlaczego mnie budzisz, człowieku?!
Jest siódma rano. – mruknęłam.
- Myślałam, że chcesz jak
najszybciej zobaczyć co dostałaś.
- Dostałam? – zapytałam nieco
bardziej przebudzona.
- Tak, ty! Ta daaa ! – rudowłosa
wyciągnęła zza pleców bukiet kwiatów.
Trochę byłam
zdziwiona, ale czego oczekiwać od przed sekundą obudzonej osoby?
- Myślisz, że to od Setha? –
rzuciła przyjaciółka.
- Od Setha? Jak to się tu w
ogóle dostało? – zapytałam, podnosząc się na łóżku. Byłam trochę nieprzytomna.
Musiałam jak najszybciej ustalić pewne fakty.
- Nie mam fioletowego pojęcia.
- Nie ma żadnego liściku? –
zapytałam.
- Nie znalazłam. Od kogo to może
być jak nie od Setha? To musi być od niego. – naciskała rudowłosa.
Liściku nie
znalazłam, ale zastanawiało mnie to, jak ten ktoś się tu dostał. Byłam pewna,
że wieczorem zamknęłam drzwi na klucz. Może jednak zapomniałam?
Postanowiłam
zająć się tym po śniadaniu. Spałabym jeszcze pół godziny, gdyby nie te kwiaty.
Ale jak już się przebudziłam, to wstałam. Wyjęłam ze swojej walizki ubrania i
ruszyłam do łazienki.
Po porannej
toalecie miałam jeszcze dwadzieścia minut do posiłku.
- Czy to przypadkiem nie mój
top? – zdziwiona zapytałam przyjaciółki. Dopiero teraz zorientowałam się, że ma
na sobie moją bluzkę.
- Nie maiłam co założyć do
czerwonych spodni. Pożyczyłam. – rzuciła, udając, że czegoś zawzięcie szuka w
torbie. Nie zawracałam sobie nią głowy. Wróciłam myślami do kwiatów. Przeszła
mi przez głowę myśl, że dostawca kwiatów musiał mieć klucz do naszego pokoju.
Spojrzałam jeszcze raz na przesyłkę. Kwiaty opakowane w połowie w zielony
materiał i kartka przyklejona do niego z napisem „Dla Victorii”. Charakter
pisma był mi skądś znany, ale zupełnie nie miałam pojęcia skąd.
***
Zeszłyśmy na
stołówkę, gdzie nie było jeszcze dużo osób. Zrobiłam sobie Müsli z jogurtem i
do tego banan i herbata. Zajęłyśmy z Kate miejsce przy „naszym” stoliku.
Chłopaków jeszcze nie było.
Po chwili
jednak się zjawili z tackami i usiedli.
- Jak tam noc? – odezwał się
Jason.
Przyjaciółka
od razu rozkręciła rozmowę i już nie można było im przeszkadzać. Seth zajął się
jedzenie i nic nie powiedział. Postanowiłam też nie zaczynać rozmowy.
Nagle do
głowy wpadł mi pewien pomysł. Nie był on najmądrzejszy, ale mógł wypalić.
Może gdybym
poprosiła bruneta o napisanie czegoś, zobaczyłabym jego pismo. Mogłabym chociaż
ustalić, czy kwiaty to jego sprawka.
Świetnie piszesz, ogólnie bardzo ciekawe opowiadanie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńDokładnie, świetne opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i rozdział też , ale szkoda , że nie napisałaś dłużej o momencie w którym grali w butelkę. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzy jest szansa , że będzie on w tym tygodniu przed weekendem ???
Tak, planuję wstawić w środę :)
UsuńDzięki ;33
Jeeju . Właśnie przeczytał wszystkie twoje rozdziały i muszę ci powiedzieć, że naprawdę świetnie piszesz;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;*
Hej! Świetne opowiadanie. Ja dopiero zaczynam. Zapraszam wszystkich!
OdpowiedzUsuńhttp://z-zycia-o-zyciu.blogspot.com/
Swietne napisz jak najszybciej dalsza czesc
OdpowiedzUsuńhttp://maybeiloveyou22.blogspot.com/
zapraszam